Wdowy – recenzja filmu. Społeczny dramat kryminalny

Wdowy – recenzja filmu. Społeczny dramat kryminalny

Jędrzej Dudkiewicz | 18.11.2018, 19:37

Steve McQueen to bez wątpienia jeden z ciekawszych, obecnie pracujących reżyserów. Na swoje kolejne filmy każe czekać kilka lat, ale póki co widz zawsze zostaje wynagrodzony za cierpliwość. Nie inaczej jest w przypadku Wdów, do których McQueen napisał scenariusz wraz z Gillian Flynn, autorką między innymi Zaginionej dziewczyny.

W Chicago od wielu lat działa kwartet złodziei, którym przewodzi Harry Rawlings. Pewnego razu jednak skok nie idzie po ich myśli i cała czwórka ginie w strzelaninie z policją. Okazuje się, że ich żony będą mieć znacznie więcej na głowie, niż tylko śmierć mężów. Tak się bowiem składa, że ukradli oni dwa miliony należące do innego kryminalisty, Jamala Manninga, który chce zostać radnym 18 okręgu.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wdowy

Wdowy

Od razu muszę uprzedzić: jeśli ktoś oczekuje, że Wdowy to dynamiczny film akcji, w którym po prostu kobiety robią to, czym zwykle zajmują się mężczyźni, to się rozczaruje. Oczywiście jest tu napięcie, są momenty znakomicie nakręconych kradzieży. Steve McQueen wykorzystuje to jednak jako pretekst do stworzenia porządnego komentarza społecznego. Przygląda się on tym razem polityce, temu, co kryje się za fasadą garniturów, wystawnych przyjęć i pięknych obietnic, których nikt nigdy nie ma zamiaru spełnić. Chicago w tym ujęciu to brudne, przeżarte korupcją, beznadzieją miasto, w którym szansa, że coś rzeczywiście się zmieni jest niestety niewielka. To zresztą ciekawe, bo mam wrażenie, że Chicago w ostatnich latach – w ten czy inny sposób – stało się właśnie symbolem upadku. To tutaj przeniesiono chociażby akcję remake’u Życzenia śmierci Eliego Rotha, to miasto też „grało” Gotham w Mrocznym Rycerzu Christophera Nolana (przykłady pewnie można mnożyć). Nie jest obojętna też (a wręcz przeciwnie, ma całkiem spore znaczenie fabularne) scena zabicia młodego czarnoskórego chłopaka przez policjantów, do tego na tle plakatów Obamy z napisem Hope. No i ostatecznie główne bohaterki, wszystkie należące do mniejszości etnicznych, narodowych (Alice ma notabene polskie korzenie) bądź znajdujące się w niższych klasach społeczno-ekonomicznych, swoimi działaniami mocno wpływają na rzeczywistość dookoła siebie. McQueen portretuje więc dzisiejszą, coraz bardziej podzieloną Amerykę i robi to w sposób bardzo ciekawy: bardzo podobał mi się na przykład fragment, gdy podczas rozmowy kandydata na radnego, Jacka Mulligana, z jego asystentką kamera znajduje się cały czas za samochodem, podkreślając jego oderwanie od mijanych tak zwanych gorszych dzielnic.

Znakomite jest też tu aktorstwo. Fantastyczna jest Viola Davis jako Veronica, żona Harry’ego Rawlingsa i mózg operacji, którą przeprowadzają zony zmarłych złodziei. Jej determinacja, wewnętrzna siła, którą pokazuje w towarzystwie skontrastowana z przejmującym bólem i samotnością oraz wściekłością w bardziej intymnych momentach robi ogromne wrażenie. Bardzo dobry jest Colin Farrell, który już od jakiegoś czasu jest w porządnej formie. Tutaj tworzy kolejną ciekawą kreację: jego Jack Mulligan jest dość niejednoznaczną postacią, nie jest to typowy skorumpowany polityk, który jedyne co w życiu osiągnął, to fakt, że urodził się w dobrej rodzinie. Grający jego ojca Robert Duvall to – jak zawsze – klasa sama w sobie. Dobra jest też Elizabeth Debicki, zaś ekran kradnie dla siebie Daniel Kaluuya: jednocześnie fascynujący i przerażający. I tylko szkoda (choć jest to zrozumiałe), że nie ma tu chociaż trochę więcej czwórki wspomnianych złodziei, tym bardziej, że dwóch z nich grają Liam Neeson i Jon Bernthal.

Wdowy

Jeśli można się do czegoś przyczepić w przypadku Wdów, to może do faktu, że główny twist fabularny jest niestety dość przewidywalny. Odniosłem też wrażenie, że trochę nie do końca dobrze zbudowana jest tu dramaturgia. McQueen tak długo doprowadza do punktu kulminacyjnego, że ostatecznie zostaje na niego przeznaczone trochę za mało czasu. Powiem tak: wiedziałem, ile trwa film i chociaż mi się nie dłużył, pod koniec czułem, że żeby wszystko skończyło się odpowiednio i satysfakcjonująco, Wdowy powinny trwać jeszcze jakieś pół godziny, a nie dziesięć minut. Nie zmienia to jednak faktu, że Steve McQueen nakręcił kolejny naprawdę dobry film, który chętnie jeszcze kiedyś raz obejrzę.

Źródło: własne

Atuty

  • Bardzo ciekawa historia z mocnym komentarzem społecznym;
  • Doskonałe aktorstwo;
  • Świetne zdjęcia i muzyka

Wady

  • Przewidywalny główny twist fabularny;
  • Lekko rozczarowujące zakończenie

Wdowy nie są tylko bardzo sprawnie nakręconym dramatem kryminalnym. To także bardzo ciekawy film z aktualnym komentarzem społecznym.

7,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper