Maria, królowa Szkotów – recenzja filmu. This is a man’s world
Historia pełna jest fascynujących wydarzeń, które tylko czekają aż jacyś zdolni filmowcy wezmą je w swoje ręce, by opowiedzieć na wielkim ekranie. Często też mogą oni budować w ten sposób paralele między dawnymi czasami, a współczesnością. Najświeższym tego przykładem jest Maria, królowa Szkotów w reżyserii debiutantki Josie Rourke.
Rzecz rozgrywa się w XVI wieku. Owdowiała Maria Stuart wraca z Francji do Szkocji, by zasiąść na tamtejszym tronie. Musi radzić sobie nie tylko z niechętną jej częścią dworu, na czele z ważnym dostojnikiem anglikańskiego kościoła, Anthonym Babingtonem. Dużo poważniejszym problemem wydają się kontakty z sąsiednią Anglią, którą rządzi jej kuzynka (choć obie nazywają się wzajemnie siostrami) Elżbieta I, która czuje, że jej pozycja jest zagrożona: Maria może bowiem ubiegać się również o jej koronę.
Maria, królowa Szkotów - recenzja
Od razu uprzedzę, że nie należy za bardzo sugerować się zwiastunem. Na jego postawie można uznać, że film będzie się przede wszystkim koncentrować na sporze dwóch sióstr. Twórcy idą jednak w innym kierunku. Proponują opowieść o tym, że zarówno Maria, jak i Elżbieta tak naprawdę, w głębi duszy, nie były sobie niechętne. Oczywiście różne rzeczy je dzieliły, Elżbieta mogła być chociażby zazdrosna o fakt, że Maria doczekała się potomka. Ale destrukcyjny konflikt był przede wszystkim dziełem otaczających obie królowe mężczyzn. Kierowały nimi różne motywy, od zwykłej złości, przez żądzę władzy, aż po strasz przed utratą przywilejów. Byłoby to – i momentami rzeczywiście jest – bardzo ciekawe, gdyby Maria i Elżbieta dostały równą ilość ekranowego czasu. Film rządzi się swoimi prawami, musi w nim być obecny wyrazisty konflikt. Tymczasem Maria, królowa Szkotów opowiada głównie o zmaganiach tytułowej bohaterki, która próbuje utrzymać się na tronie, a kolejni mężczyźni jej zagrażają i ją zdradzają. Elżbieta zaś – chociaż niekiedy ma w tym swój udział – zwykle słucha, co dzieje się w sąsiedniej Szkocji i zastanawia się nad stosowną reakcją. Niestety nie za bardzo to działa, bowiem produkcja w reżyserii Rourke zwyczajnie nie wywołała we mnie żadnych większych emocji. A długimi fragmentami byłem dość znużony tym, co działo się na ekranie. Pole do zbudowania konfliktów było zresztą o wiele większe – dość wspomnieć, że Maria była katoliczką i rządziła protestanckim krajem. Cały ten wątek ogranicza się jednak do kilku głośnych kazań Babingtona. Szkoda. Rozumiem zamysł twórców, doceniam chęć innego spojrzenia na sprawę, jednak to nie wystarczy, bym uznał Marię, królową Szkotów za film spełniony. Raczej za zmarnowany potencjał. Może to być wynik zarówno nie do końca dobrze skonstruowanego scenariusza, jak i braku umiejętności debiutantki za kamerą.
Maria, królowa Szkotów - obsada, aktorzy
Nic nie można za to zarzucić grającym główne role aktorkom. Zwłaszcza Saoirse Ronan – także dlatego, że jest jej tu zwyczajnie więcej – daje popis swoich umiejętności. Maria Stuart jest więc postacią intrygującą. To silna kobieta, mająca w sobie zarówno wiele determinacji, zdecydowania i pewnej arogancji, jak i wrażliwości oraz empatii dla drugiego człowieka. W filmie jest więc pokazywana jako dobra królowa, dbająca o swoich poddanych, zostawiająca im wolność wyboru (na przykład wyznawanej religii). Margot Robbie również tworzy wyrazistą kreację – jej Elżbieta bynajmniej nie jest złem wcielonym. To raczej osoba, która czuje się skrzywdzona przez los, żyjąca niezrealizowanymi marzeniami. Gdyby było jej więcej na ekranie, gdyby obie aktorki spotkały się ze sobą więcej niż raz, Maria, królowa Szkotów z pewnością byłaby filmem lepszym i ciekawszym. Ronan i Robbie są tu prawdziwymi gwiazdami, przyćmiewają więc średnio wyrazisty drugi plan, na czele którego znajdują się David Tennant i Guy Pearce.
Dużym atutem filmu w reżyserii Rourke są też na pewno zdjęcia: pokazują przepiękne, zapierające dech w piersiach krajobrazy Szkocji i Anglii. Ciekawe są też kostiumy, które zostały w dużym stopniu unowocześnione. Z tego, co wiem, toczy się o to dyskusja w internecie, zamysł ten rozumiem jednak tak, że miało to dodatkowo wzmocnić przekaz filmu: mężczyźni zarówno wtedy, jak i dziś chcą rządzić światem i kobietami. Warto również docenić fryzury i charakteryzację. I gdyby tylko Maria, królowa Szkotów wzbudziła we mnie większe emocje, bądź zmusiła do myślenia, polecałbym ją całym sercem. A tak: obejrzeć można, ale nie trzeba.
Atuty
- Bardzo dobre aktorstwo;
- Ciekawe podejście do historii dwóch królowych;
- Przepiękne zdjęcia, jak również dobra charakteryzacja, kostiumy i fryzury
Wady
- Źle skonstruowany scenariusz i słaba reżyseria, które skutkują brakiem emocji i momentami nudą
Maria, królowa Szkotów miała szansę być filmem znakomitym. Popełniono jednak kilka błędów, przez co zostawia on widza emocjonalnie obojętnym.
Przeczytaj również
Komentarze (8)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych