Hyde Park: Gry, które pomimo okropnej grafiki wciągnęły Was bez reszty
Czasami trafiają się na danej generacji takie gry, na które normalnie nawet byście nie spojrzeli, jednak jest jakiś element bądź wiele elementów, które sprawiają, że nie możecie się od nich oderwać. W kolejnym Hyde Parku staramy się znaleźć takie perełki.
[img]1415407[/img]Roger: Pierwszą grą, która od razu wpada do tego wora jest Deadly Premonition. Tytuł ogrywałem na PS3, ale graficznie to początki PS2 z masą bugów i technicznych ułomności. A mimo to klimat miasteczka Twin Peaks był na tyle unikalny i wciągający, że taka prezentacja wychodziła wręcz grze na dobre budując jeszcze mocniej aurę tajemniczości. Wbiłem w tym tytule platynę z ogromną przyjemnością.
W erze pierwszego PlayStation, gdy wszyscy zachłysnęli się trójwymiarową grafiką, na swój sposób brzydkie były choćby Lunar, Alundra czy Suikoden. A mimo to były to przy tym znakomite i wciągające tytuły. Podobnie było z Dragon Quest VII, w które zagrałem już po ukończeniu FF VII. Pierwsze wrażenie było jak uderzenie barankiem w ścianę, na szczęście gra zyskiwała w oczach z czasem.
Nie sposób też nie wspomnieć Deluxe Sky Jump. Choć wielu kumpli miało na dyskach pecetów znacznie bardziej dopasione produkcje, to zazwyczaj i tak na posiadówach odpalało się Małysza. Ja nigdy do grafy nie przywiązywałem kluczowej wagi i wciąż lubię sobie odpalić Amigę, Pegasusa czy starego Szaraka. Ostatnio nawet pocinałem w tytuły, które wcześniej mnie ominęły. Raczej crapy pokoju... Catwoman,
Choć nie ukrywam – czekam na promocję w eShopie i łyknę ją na małym ekranie. A tak to? Pamiętam, że Titan Quest (też po latach) wyglądał źle – szczególnie animacje były totalnie niedopracowane i w wielu miejscach wyglądały zabawnie... Ale także we tym miejscu czekam na sensowne promo na Switcha i ogram jeszcze raz, bo pod względem rozgrywki? Jest spoko. Mam w sumie mały problem z tym pytaniem, bo po prostu staram się grać w gry – najważniejszy jest gameplay.
Szpetota grafiki oddaje doskonale klimat komunistycznego przejścia granicznego, tak samo jak facjaty ludzi, gdzie wyobraźnia podpowiada, że są po prostu paskudni i zaniedbani. Toporność i prostota ma tutaj swój sens, czy inaczej mówiąc - okropność. Obie gry wciągnęły mnie w swoim czasie na kilka wieczorów “bez reszty”… a - i jeszcze jedna mi się gra, którą także ukończyłem - przypomniała. “Domina” - nie chodzi tu o panią z pejczem, a o zarządzanie szkołą gladiatorów, którzy odpowiednio trenowani na kolejnych turniejach mają przynosić sławę i zyski zarządzającym. Ukończyłem, podobało mi się bardzo, a … i tak - grafika okropna pozostawiająca wiele wyobraźni, także w kwestiach przemocy. I tak - tą grę także polecam. :)
Nie mogę zapomnieć także o wszelkich grach w stylu pixel-art, na które moda wybuchła kilka lat temu i dość dobrze utrzymuje się do dzisiaj. Mam pełną świadomość, że twórcy niekiedy mają w tym jakiś głębszy cel, którym może być oddanie hołdu dawnym grom, albo głaskanie nostalgii bardziej doświadczonych graczy. Cóż, to po prostu do mnie wizualnie nie trafia. I, proszę, nie zrozumcie mnie źle. Nie przeszkadza mi to w spędzaniu w nich czasu (podobnie, jak opisywałem to przy Minecrafcie). Mam dziesiątki godzin w Stardew Valley czy Moonlighterze i ani razu nie czułem, aby okropna grafika mnie uwierała. Jestem świadom jej wad i zupełnie mi się nie podoba, ale bynajmniej nie wypacza to przyjemności z rozgrywki.
Przeczytaj również
Komentarze (69)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych