Fortnite: Absolute Doom

Fortnite znów sięga po Marvela! Nowy sezon wygląda fantastycznie!

Kajetan Węsierski | 20.08, 21:30

Gdyby ktoś przed rokiem powiedział mi, że po latach wrócę do zabawy w Fortnite, to prawdopodobnie zbyłbym tę uwagę uśmiechem politowania. Nie wyobrażałem sobie, abym znów mógł wrócić na serwery i czerpać frajdę z gry, jak miało to miejsce przy okazji pierwszych sezonów. Wszak wszystko po czasie się nudzi, a nawet od najbardziej wciągających produkcji trzeba czasem zrobić sobie przerwę. 

No właśnie - przerwę. Te mają to do siebie, że kiedyś się kończą. I tak było również w moim przypadku, a zapalnikiem do powrotu okazał się ubiegłoroczny jesienny event związany z sezonem OG (i skin Eminema, nie będę kłamał...). Podobnie jak miliony innych graczy, mocno przyciągnął mnie powrót oryginalnej mapy. Wdepnąłem w to do tego stopnia, że od listopada zeszłego roku mamy z żoną rytuał przynajmniej jednego meczu dziennie - tak dla relaksu. 

Dalsza część tekstu pod wideo

I uskuteczniamy to niemal każdego dnia, więc spędziłem w grze na przestrzeni miesięcy sporo czasu. A przez ostatnie kilkanaście miesięcy sezony były różne - niektóre lepsze, inne gorsze. Podczas niedawnego D23 Epic Games zapowiedziało jednak kolejny. Taki zrobiony ze sporym rozmachem. Już po zwiastunie czułem, że będzie dobrze, a pierwsze kilka dni utwierdziło mnie w tym przekonaniu. 

Wielki powrót Marvela 

Dla niegrających, muszę napisać, że do Fortnite ponownie powrócił Marvel! Tak jest, po latach przerwy znów doszło do zderzenia tych dwóch uniwersów. Jeśli graliście w Rozdziale 2., albo po prostu cały czas - od premiery - pykacie w hit od EG, to zapewne pamiętacie, jaki szał zapanował, gdy pierwszy raz połączono te światy. 

Miało to miejsce w drugiej połowie 2020 roku i do dziś okres ten uznawany jest za jeden z najlepszych w historii gry. Trudno się dziwić - event gonił event, następujące po sobie sezony oferowały coraz to ciekawsze doznania, a pojawienie się na wyspie Thanosa było niesamowitym odświeżeniem i dowodem na to, że Fortnite zdaje się nie mieć granic. 

Nie może więc dziwić to, że przywrócenie Marvela wywołało tak duże poruszenie. Jasne, pyszny posiłek, który je się ponownie, nie smakuje już tak samo magicznie. Z pewnymi rzeczami się oswajamy, przyzwyczajamy się do nich i troszkę wszystko powszednieje. Poza tym - Kinowe Uniwersum Marvela jest dziś w innym miejscu, niż te cztery lata temu. Epic Games jednak wie, co robi. 

Tym razem tematem przewodnim jest bowiem Doom (tak, ten sam antagonista, w którego wcieli się Robert Downey Jr.), a my dostaliśmy kilka nowych powiązanych z nim lokacji, a także całą ścieżkę fabularną, która pozwala poczuć się niczym na kartkach komiksów. To wszystko w ramach wieloosobowego battle royale. Brzmi sztucznie? Nie sądzę. A sama rozgrywka również jest od tego daleka. 

Nie brakuje nowości 

Klimat to jednak zaledwie kropla w morzu, wszak najwięcej frajdy daje masa nowości, z których możemy w praktyce korzystać. Zacznijmy więc od ciekawej Przepustki Sezonowej, która zawiera bardzo nietypowe, a jednocześnie ciekawe skórki. Nie ma mowy o oczywistych postaciach - dostajemy Gwenpool, War Machine’a, Emmę Frost, Mysterio, Dooma i Shuri (Czarną Panterę). I jest to duży plus - zwłaszcza po minionym sezonie, gdzie prócz zbroi bojowej z Fallouta było raczej generycznie.

Na tym jednak nie koniec, bowiem twórcy dorzucili także cały arsenał nowych broni. W poprzednim sezonie pojawiły się oferujące ciekawą zabawę rękawice Magneto, a tym razem elementów z komiksów Marvela jest cała masa. Na mapie możemy znaleźć rękawice Dooma, trzy części uzbrojenia War Machine’a, a nawet tarczę Kapitana Ameryki! 

Muszę jednak wrzucić mały kamyczek do ogródka Fortnite’a, bo wspomniane sprzęty są nieco niezbalansowane, ale podejrzewam, że jest to kwestią kilku najbliższych aktualizacji. Epic Games serwuje je bardzo często (czasem nawet zbyt często…), więc nie będziemy długo czekać. A już teraz nie jest tragicznie, zabawy z nowym arsenałem jest naprawdę sporo, więc można nieźle poszaleć. 

Co najważniejsze, widać w tym wszystkim konkretny pomysł. Z lokacji wręcz wylewa się klimat Marvela, nowe mityczne bronie są świetnym uzupełnieniem tych podstawowych, bossowie są najciekawsi od dłuższego czasu, a wypadające z nich medaliony serio mogą dać sporą przewagę. To nie tylko wierzchnia warstwa mająca budować ułudę udanego sezonu - deweloperzy zdecydowanie się postarali. 

Fortnite umie w rozwój

Wiem, jak wiele kontrowersji krąży wokół tej gry i zdaję sobie sprawę, że dla sporej grupy osób jest to tytuł, który stawia się w jednym rzędzie z “mobilkami” i produkcjami dla dzieciaków. Cóż, może tak jest. Ja jednak bawię się tam naprawdę świetnie i nie da się nie dostrzec tego, jak doskonale Epic Games radzi sobie z rozwijaniem swojego największego hitu. Nie jest przypadkiem, że od tak wielu lat odnosi on spektakularne sukcesy, przyciągając miliony. 

Ci ludzie, mówiąc kolokwialnie, umieją w rozwój. I wiele innych studiów mogłoby się od nich uczyć. Żywy przykład tego, jak utrzymać swoją grę przy życiu i jednocześnie nie zanudzić graczy monotonią. A prawda jest taka, że choć to projekt bardzo zabawowy, to czasem - w przerwach od poważniejszych produkcji - fajnie się nieco odprężyć. W końcu gry powinny przede wszystkim dawać frajdę. A Fortnite zdecydowanie to robi. Choć jeszcze jakiś czas temu sam bym nie uwierzył, że to napiszę. 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Fortnite.

Źródło: Własne
Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper