Najbardziej niedocenione gry na PlayStation 4
Nie ma gier idealnych, to można napisać z pełną świadomością. Są jednak takie, w których błędy przysłoniły ogromne ich zalety. Rzućmy okiem na kilka tych, które pomimo niskich ocen, mają bardzo dużo do zaoferowania!
Bieżący wiek charakteryzuje się całym mnóstwem aspektów. Postępująca cyfryzacja, szybszy transport, szybsze komputery, szybsze życie. Szczególnie odczuwalna jest ta ostatnia cecha. Ludzie wszędzie się spieszą, zawsze za czymś gonią, nie mają czasu. Jak wynika z sondażu przeprowadzonego przez TNS Polska, w dniach 13-18 kwietnia 2012 roku, ponad połowa Polaków ma świadomość, że żyje w biegu. Zdradzają to wyniki, które wskazują, iż 62% respondentów opowiedziało się, że „czasem ma wrażenie, że żyje w pośpiechu”. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że teraz, siedem lat od tamtych badań, liczba opowiadających się za tą opcją jeszcze by wzrosła.
Nadmiar produkcji
Konsekwencje takiego życia jawią się w naszych pasjach, również tej, która zrzesza wszystkich czytających ten artykuł. Ilekroć musimy rezygnować z jakiejś gry przez brak czasu (tudzież brak pieniędzy). A branża się rozwija i co za tym idzie – liczba premier stale rośnie. Dochodzi do sytuacji, gdy jednego dnia debiutuje więcej niż jedna gra z segmentu AAA. Decydującym czynnikiem odnośnie do naszego zakupu są więc recenzje i opinie innych. Niestety ciągnie to za sobą szereg konsekwencji. Bywa tak, o czym wszyscy doskonale wiemy, że niektóre produkcje są gorzej oceniane ze względu na błędne decyzje wydawców lub twórców.
Z tego powodu powstał rzeczony artykuł. Przygotowałem kilka gier, które ukazały się na PlayStation 4, a które można śmiało określić jako niedocenione. I choć każda z nich oferuje wiele wyjątkowych doświadczeń, to jednak przez szereg czynników ich oceny nie zachęcają do sprawdzenia.
The Order: 1886 (MetaCritic: 63%)
Gra studia Ready At Down, zadebiutowała na początku 2015 roku i już wtedy pojawiały się pierwsze głosy przekonujące, iż tytuł wypada znacznie słabiej, niż to zapowiadano. W produkcji przenosimy się do steampunkowej wersji wiktoriańskiej Anglii, która znacznie różni się od tej rzeczywistej. Twórcy zaoferowali nam całe mnóstwo mechanik i, co prawdopodobnie najważniejsze, prześliczną grafikę, która zachwyca nawet dziś. W czym więc tkwi problem? Opisując to jednym zdaniem, mieliśmy do czynienia z interaktywnym filmem, który długością znacznie odstawał od standardowych gier. Sprawiło to, że choć The Order: 1886 jako całokształt jest produkcją bardzo dobrą, oferującą wciągający świat, to pod względem ocen znacznie bliżej jej do 50, niż 100 punktów procentowych.
Elex (MetaCritic: 58%)
O tym tytule najgłośniej było w Polsce głównie ze względu na twórców. Ów studio, a więc niemieckie Piranha Bytes, ma na swoim koncie świetnie przyjęte u nas gry z serii Gothic. I choć od początku zapowiadano, że projekt pójdzie w zupełnie innym kierunku niż uznany cykl fantasy, to fani wciąż liczyli na „Gothica w realiach science-fiction”. Akcja gry osadzona została na planecie Magalan, gdzie magia i niezwykle rozwinięta technologia idą w parze. My wcielamy się w mężczyznę o imieniu Jax, którego głównym zadaniem jest przeżyć tam, gdzie wszystko może nam to utrudniać. I choć brzmi to co najmniej dobrze, to w praktyce okazało się, że tytuł cierpi na całą masę błędów – począwszy od mechanicznych, przez fabularne, aż po optymalizacyjne. Recenzenci nie pozostawili na ELEX suchej nitki, choć nawet pomimo tego, ma on wiele do zaoferowania. Duży, śliczny świat i klimat, który czerpie z największych hitów RPG.
Dragon Ball: Xenoverse (MetaCritic: 69%)
W zestawieniu nie mogło zabraknąć tytułu dla fanów produkcji opartych na japońskich animacjach. W tym przypadku padło na Dragon Ball: Xenoverse z licencją niezwykle popularnej serii autorstwa Akiry Toriyamy. Bijatyka oferowała całkiem przyzwoity i interesujący tryb fabularny, a co ważniejsze, ogromny zestaw bohaterów w trybie pojedynków. System walk bardzo przypominał ten, z którym do czynienia mieliśmy w kultowym Dragon Ball Z: Budokai Tenkaichi 3. W czym więc tkwił problem? Paradoksalnie w tym, iż Xenoverse nie było tym samym, co Budokai Tenkaichi. I oczywiście, choć tamta zdaje się niedościgniona pod względem „feelingu” płynącego z gry (może to zwyczajnie kwestia nostalgii), to wciąż jednak warto dać szansę młodszemu kuzynowi. Choć dziś bardziej proponuję sequel, Dragon Ball: Xenoverse 2, który znacznie rozwija każdy aspekt poprzedniczki.
Knack (MetaCritic: 54%)
Tytuł ów był jednym z tych, które Sony przygotowało na start PlayStation 4 w 2013 roku. I bynajmniej nie można o nim mówić, jak o tym, który sam „sprzedawał” konsole. Gra, co było widać po pierwszych zapowiedziach, kierowana była głównie do całych rodzin. Łączyła ona proste elementy zręcznościowe, platformowe i logiczne. Cóż, być może właśnie to zawiodło. Twórcy chcieli wrzucić do produkcji jak najwięcej sekwencji, aby już na starcie pokazać to, jak wiele możliwości oferuje najnowsza konsola Sony. Chcąc zrobić dobrą grę dla wszystkich, nie można zrobić idealnej dla każdego z osobna. Przez obranie takiej drogi Knack cierpiał na nierówny poziom trudności, a także zły balans pomiędzy długością scenek przerywnikowych, a samą rozgrywką. Nie zmienia to jednak faktu, że dziś, gdy cena gry jest znacznie mniejsza, jest to jedna z tych, którymi warto zainteresować się wraz z dzieckiem, tudzież młodszym rodzeństwem. Ciężko nie odnieść wrażenia, iż ocena jest zbyt niska, biorąc pod uwagę to, jak wiele oferuje. Tytuł zdecydowanie nie został należycie doceniony.
Steel Rats (MetaCritic: 67%)
Nie wypada pozostawić tego zestawienia bez żadnego przedstawiciela naszego krajowego rynku. Dobrym przykładem niedocenionej produkcji jest Steel Rats od warszawskiego Tate Multimedia. Studio, znane wcześniej ze stworzenia Kangurka Kao, oddało w nasze ręce post-apokaliptyczną grę akcji, której przewodnim motywem były wyścigi! Tytuł pozwolił nam wcielić się w członka gangu i uratować Coastal City przy nieodzownej pomocy swojego jednośladu – a wszystko w perspektywie 2.5D. I choć pomysł jest niezwykle świeży i całkiem nowatorski, to gra została skrytykowana za problemy związane z optymalizacją i fizyką jazdy. Wydaje się, że Steel Rats zasłużyło na wyższą ocenę i jeśli szukacie projektu w tej konwencji, z przystępną mechaniką i cudownym udźwiękowieniem, to spróbujcie koniecznie!
Darksiders III (MetaCritic: 64%)
Pierwszą, dużą różnicą pomiędzy poprzednimi dwiema częściami cyklu była płeć protagonisty. Darksiders III pozwolił nam wejść w skórę Furii, magicznej wojowniczki, aby rozprawić się z Siedmioma Grzechami Głównymi. Kolejne, czym różniła się od poprzedniczek, było jej przyjęcie. Podczas gdy Darksiders i Darksiders II zbierały premierowo świetne oceny, Furia odbiła się od ściany. Gracze zarzucali nieudolną próbę imitowania modnych ostatnimi czasy gier z serii Dark Souls. Prócz tego tytułowi wytykano koszmarną mechanikę rozgrywki, która przypominała rzekomo pierwszą część – i to przed odświeżeniem. Stąd sumaryczny wynik na PlayStation 4 nie osiągnął nawet 65%. Przez błędy techniczne pominięto najlepszy aspekt gry, a więc najciekawszą dotychczas główną postać i satysfakcjonujący system szlachtowania wrogów. Moim zdaniem liczba zalet sprawia, że najnowszej części serii zdecydowanie należycie nie doceniono.
RAGE 2 (MetaCritic: 67%)
Projekt ów, to jedna z najgłośniejszych premier pierwszej połowy bieżącego roku. Uznana seria, za którą wzięły się dwa duże studia: Avalanche Studios oraz id Software. Wszystko to wespół zapowiadało grę, która będzie walczyła o tytuł najlepszej w 2019. I może właśnie to sprawiło, że oceny okazały się tak niskie. Społeczność liczyła na ogromny, bezbłędny hit, a dostała „tylko” dobrą grę. Rage 2 oferuje duży świat, masę wyzwań i całe mnóstwo możliwości. Czego zabrakło? Wciągającej fabuły, która zdaje się zaledwie tłem dla przemierzania ogromnych połaci post-apokaliptycznego terenu i niezwykle satysfakcjonującego miażdżenia przeciwników na masę sposobów. Jestem zdania, iż tytuł zasłużył na znacznie wyższą ocenę – ze względu na multum opcji, które oferuje.
Fallen Legion: Sins of an Empire (MetaCritic: 64%)
Ostatni przedstawiciel tych najbardziej niedocenionych projektów na PlayStation 4 będzie zdecydowanie najmniej znany. Tytuł zgrabnie łączył w sobie elementy z klasycznych gier jRPG z dwuwymiarowymi grami beat’em up. W rzeczonej odsłonie Fallen Legion wcielamy się w Cecille, młodą księżniczkę, która dźwiga na swoich barkach niezwykle ciężkie brzemię – losy swojego kraju. Czytając opinie graczy i krytyków można odnieść wrażenie, że te negatywne wiązały się z niechęcią do jednej z dwóch zawartych weń konwencji. Warto jednak sprawdzić, jak wypada połączenie tych dwóch gatunków na własnej skórze. Co ciekawe, jest to gra z jedną z największych dysproporcji pomiędzy ocenami od krytyków i od użytkowników (ta wynosi aż 8.2).
Przeczytaj również
Komentarze (82)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych