Reklama
Microsoft odpalił bombę na ostatniej prostej. Czym może teraz odgryźć się Sony?

Microsoft odpalił bombę na ostatniej prostej. Czym może teraz odgryźć się Sony?

Roger Żochowski | 22.09.2020, 21:30

Gdy wydawało się, że PlayStation 5 pozbierało się po słabym początku roku i niedosycie związanym z brakiem informacji o next-genie Sony mając wiele argumentów, by to właśnie ten system kupić na start nowej generacji, Microsoft odpalił bombę, która wywołała kolejną wojnę fanbojów. 

Przyznam się szczerze, że nie zachwyciła mnie oferta gier z jakimi Microsoft wystartuje z nowym Xboksem. Po przesunięciu Halo „Zieloni” nie mają praktycznie żadnego ekskluzywnego tytułu, który rozpalałby wyobraźnię fanów. Najprawdopodobniej również polskie The Medium, na które bardzo mocno czekam, nie pojawi się w dniu premiery systemu. I gdy wydawało się, że Microsoft skupi się w tym wypadku przede wszystkim na rozwijaniu świetniej oferty Game Passa i XClouda, odpuszczając walkę z Sony na ekskluzywne tytuły, jak grom z jasnego nieba uderzyła informacja o kupnie ZeniMax, a tym samym Bethesdy. I sporo to zmienia.

Dalsza część tekstu pod wideo

Lepiej kupić niż kreować?

Microsoft odpalił bombę na ostatniej prostej. Czym może teraz odgryźć się Sony?

Nie bez powodu „Zieloni” ogłosili tak duży news tuż przed startem preorderów na nowego Xboksa, które w kolejnych krajach rozeszły się jak świeże bułeczki. Chodzą plotki, że Sony planowało w ten dzień ogłosić coś ważnego, aby odciągnąć ludzi od kupna konsoli Billa, ale przy takiej bombie jaką ogłosił ich konkurent potrzeba było czegoś naprawdę wielkiego, by nie narazić się na kompromitację. I jeśli faktycznie Japończycy planowali taki ruch to widać, że nie była to informacja na taką skalę. Nie bez znaczenia jest również fakt, że nie tak dawno Sony promowało na swoich eventach dwie gry Bethesdy - GhostWire: Tokyo i Deathloop - zapowiadając dumnie czasową ekskluzywność.

Jak się okazuje w tym samym czasie w Bethesdzie trwały już inne negocjacje, przy których czasowa ekskluzywność na wspomniane gry to małe piwo. Ba, niektórzy już porównują ten fakt do noża wbitego w plecy Sony...  Oczywiście najbardziej zagorzali fani marki PlayStation, którzy jednocześnie są też fanami takiego Fallouta już zdążyli ogłosić, że przecież ta seria nie żyje od czasu wydania Fallout 76 i to żadna strata. I trochę mi żal ludzi, którzy granie ograniczają do jednej platformy i jestem szczęśliwy, że mogę patrzeć na te przepychanki z boku.

Prawda jest taka, że walka Microsoftu z Sony na tytuły ekskluzywne była z góry skazana na porażkę. A skoro nie dało się w krótkim czasie stworzyć i wypromować ważnych i mających ogromne rzesze fanów IP jak God of War, The Last of Us czy Uncharted, trzeba było je po prostu kupić. Można zaklinać rzeczywistość, śmiać się z memów o Bezteście, ale taka marka jak Elder Scrolls to dla rynku gier niemalże kaliber GTA. Weźmy takiego Skyrima. Tylko do listopada 2016 roku sprzedano 30 milionów egzemplarzy gry na wszystkich platformach, a przez kolejne 4 lata wynik ten tylko wzrastał wraz z kolejnymi edycjami. Fallout może miał ostatnio słabszy okres, ale wystarczy zapowiedź piątki czy New Vegas 2 od Obsidiana, należącego też do Microsoftu, by fanom znów zaświeciły się oczka. I wszystko wskazuje na to, że będą musiały się zaświecić na zielono.

Z całym inwentarzem

Microsoft odpalił bombę na ostatniej prostej. Czym może teraz odgryźć się Sony?

Microsoft nie mogąc wykreować zupełnie nowych budzących wielkie emocje marek nabył z całym inwentarzem nie tylko Elder Scrolls czy Fallouta, ale również Dooma, Wolfensteina, The Evil Within, Dishonored, czy Quake'a, a część tych serii budowała podwaliny dla dzisiejszej branży. I co najważniejsze - marki, które skupiał ZeniMax mają spory rozstrzał gatunkowy. Pozostaje pytanie czy faktycznie fani PlayStation 5 pozbawieni zostaną tych gier. Myślę, że jeśli nowy Xbox będzie przegrywał walkę z PS5 „Zieloni” nie będą mieli skrupułów, by to zrobić, nawet jeśli Phil Spencer mówi enigmatycznie, że kolejne gry ze znanych serii dostaną "wszyscy gracze", a wcześniej wypowiadał się też niezbyt pochlebnie o ekskluzywności marek, a nawet mrugał okiem do Nintendo Switcha. 

Z drugiej strony nic nie stoi na przeszkodzie, by producenci Xboksa nieźle na tym zarabiali. Skoro wszystkie nowe gry Bethesdy mają być od dnia premiery w Game Pasie, za naprawdę niewielką patrząc na ofertę abonamentu cenę, alternatywą byłaby wersja na konsole PS5 za ponad 300 złotych. Zresztą, żeby daleko nie szukać - Minecraft Dungeons stworzony przez studio należące do Microsoftu trafił zarówno do Game Passa jak i na PS4 i Switcha. 

Marketingowo pewnie będzie można to sprzedać w taki sposób, by podkreślić zalety wersji na konsole „Zielonych”, a jednoczenie i tak zarabiać na nowe gry oferując je na konsolach konkurencji. Microsoft może też wydać takie gry jak Fallout 5 czy Elder Scrolls 6 na przykład z czasową, roczną ekskluzywnością. Przypomina mi to sytuacje z Grand Theft Auto V, kiedy kilku moich znajomych, zadeklarowanych pececiarzy, sięgnęło po konsole, bo nie wytrzymało ciśnienia i braku zapowiedzi tej "jedynej słusznej wersji" na kompy. Dla każdego fana danej serii, który widzi gameplaye i informacje o grze nawet kilka miesięcy czekania to czasem udręka. Microsoft ma na pewno opracowany długoletni plan na to, co zrobi z nowo nabytymi markami, w przeciwnym razie nie wydałby 7,5 mld dolarów. Jaką drogą by nie poszedł będzie sam decydował, co zrobić z tak kultowymi tytułami. I już ten fakt jest ogromnym atutem w kolejnej wojnie konsol.  

Czy Sony pójdzie na zakupy? 

Microsoft odpalił bombę na ostatniej prostej. Czym może teraz odgryźć się Sony?

Oczywiście branża zastanawia się czym może odgryźć się Sony i czy w ogóle musi, choć chodzą plotki, że Microsoft nie skończył zakupów a kolejnym kąskiem ma być Sega i Atlus, firmy, które mogłyby przekonać do kupna konsoli Japończyków. Ale Kraj Samurajów rządzi się własnymi prawami o czym gigant z Redmond już się boleśnie przekonał przy okazji promocji Xboksa 360, gdy ściągnął do swojego obozu ikony tamtejszego rynku - Hironobu Sakaguchiego i Nobuo Uematsu, ojców sukcesu serii Final Fantasy, oraz mangakę Akirę Torriyamę, twórcę Dragon Balla. W maju 2005 studio Sakaguchiego wydało na Xbox 360 dwa jRPG-i, całkiem niezłe należy dodać, Blue Dragon oraz Lost Odyssey. Nie przyciągnęły one jednak Japończyków do konsoli. Z tego względu trzeci z zapowiadany na X360 exclusive'ów - Cry On -anulowano „po przeanalizowaniu obecnego otoczenia rynkowego i prognoz na przyszłość”. 

W Sony z pewnością trwają jednak teraz burzliwe narady, bo Microsoft wyciągnął asa z rękawa niemalże na ostatniej prostej a jeśli planuje jeszcze zakup dwóch studiów może zrobić się bardzo gorąco. O ekskluzywne tytuły na PS5 nie musimy się martwić, bo Sony ma studia, które gwarantują najwyższą jakość, jednak przy takich zakupach giganta z Redmond Sony również może spróbować zgarnąć jakieś studio, które ma na koncie znane i lubiane serie. Fani proszą o Konami, ale wydaje mi się to mało prawdopodobne. Informatorzy donoszą wprawdzie, że Japończycy planowali skupić się przede wszystkim na inwestowaniu w czasową ekskluzywność multiplatformowych hitów i rozszerzeń do znanych marek jak choćby Call of Duty, ale teraz może się to zmienić. I gdyby faktycznie pojawił się na stole pomysł zakupienia jakiegoś dużego studia to osobiście obstawiałbym… Square Enix. 

Firma od dawna ma bardzo dobre stosunki z Sony, remake kultowego Final Fantasy VI pojawił się póki co tylko na PS4, Final Fantasy XVI zapowiadane jest jako produkcja ekskluzywna dla konsol z logiem PlayStation, a przecież inwestując w Square Enix Sony nabyłoby też prawa do takich marek jak Tomb Raider, Dragon Quest, Deus Ex, Thief czy Kingdom Hearts, którego trzecia część już rok temu przekroczyła na świecie wynik 5 milionów sprzedanych kopii. Myślicie, że to niemożliwe? A postawilibyście centa na to, że Microsoft zgarnie Bethesdę? Warto przypomnieć tu dość ciekawą historię - w 2001 roku Square Enix miało problemy finansowe i Sony kupiło wówczas spory pakiet akcji, aby pomóc swoim japońskim braciom. Z kolei w 2014 twórcy PlayStation sprzedali z powrotem te akcje za 47 milionów dolarów, choć jak tłumaczyli włodarze Square Enix, nie było w tym nic dziwnego, bo ich firma stanęła już na nogi. 

Nie tak dawno mówiło się też głośno, że na sprzedaż jest growy oddział Warner Bros, czyli takie studia jak Rocksteady Studios (seria Batman, zapowiedziany ), Netherrealm Studios (Mortal Kombat, Injustice: Gods Among Us) Traveller's Tales (Lego) czy Avalanche Software (), ale dyrektor generalny Warner Media póki co zdementował te doniesienia. Ale głośne przejęcia ekip deweloperskich nie są niczym nowym, w końcu Microsoft już w 2002 roku chodził na zakupy nabywając kultowe w wielu kręgach Rare, kojarzone wcześniej z hitami z Nintendo. Kupował też chociażby Mojanga (twórców Minecrafta) czy Lionhead Studios (Fable). Nie ma jednak wątpliwości, że ruch Microsoftu przejdzie do historii i na pewno będzie bardzo ważnym punktem w next-genowej walce o portfele klientów. Czy przeważy szalę na korzyść „Zielonych"? Czas pokaże. 

Źródło: własne
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper