Hyde Park - Najbardziej przerażające gry, przy których "zmieniałeś pieluchę"?
Jedni gracze lubią się bać inni już nie. Dla mnie gatunek horrorów jest jednym z ulubionych i bez problemu mogę wskazać produkcje, które były tak stresujące, że musiałem odkładać pada by odpocząć od ciągłego strachu i zaszczucia. A które tytuły Was najbardziej przerażały?
[img]1415407[/img]Roger: Pierwszą grą, przy której naprawdę najadłem się strachu i musiałem robić sobie przerwy był Silent Hill. Serducho waliło jak oszalałe, gdy gonił mnie duch dziecka w szkole, albo "małpoludy" po ulicach. Wchodząc do kanałów czy szpitala czułem się nieswojo. To chyba pierwsza gra, w którą grałem cierpiąc, bo strach zwłaszcza podczas nocnych sesji był nie do opisania. A mimo to było w tym strachu coś przyciągającego, narkotycznego.
Pierwszy Resident Evil również miał kilka momentów, w których się bałem, ale tutaj raczej napięcie generowały ciągły brak amunicji i sejwowanie przy maszynach niż atmosfera zaszczucia. Dopiero przygniótł mnie atmosferą i walką o życie. Tu już było grubo. W mojej historii gracza nie brakowało jednak innych serii gier, w które grało się z duszą na ramieniu. Seria Project Zero i te wszystkie japońskie zjawy wyskakujące z szaf czy zwisające z sufitów i ciągły stres, gdy próbowało się trafić w nie aparatem. Nie pomagał anemiczny chód kolejnych bohaterek. Był też Alien Resurrection, gdzie każde wejście do szybu przyspieszało bicie serca. Obcy: Izolacja i ukrywanie się przed obcym również dorzuciło mi pewnie kilka siwych włosów. Podobnie jak ucieczki przed zakapturzonym katem w Deadly Premonition.
Bałem się w Outlast, bo byłem tam często bezbronny. Podobne wrażenia dostarczał Forbidden Siren, gdzie mogliśmy spojrzeć oczami przeciwników. Gorzej, gdy okazywało się, że właśnie patrzymy na... naszą postać. Ciarki miałem też grając w Here They Lie, ale tutaj swoje robił hełm PS VR, który aby odetchnąć musiałem co jakiś czas zdejmować. Wymienię jeszcze z obowiązku takie tytuły jak Echo Night, The Evil Within, Dead Space, Layers of Fear, Kuon, The Last of Us, P.T. czy Eternal Darkness.
Większość gier obecnie nie generuje jakoś specjalnie strachu w ambitniejszy sposób, co mi się przypomniało, to przyjemny dreszczyk przetrwania w Dying Light w nocy. Nie był to strach, ale takie napięcie z opcją oczekiwania i nasłuchiwania na coś nieprzyjemnego, gdzie było to jakoś uzasadnione a podjęcie ryzyka fajnie z rana wynagradzane. A propos frazeologizmu dotyczącego pieluch… parę razy zmieniłem je w ostatnich latach, lecz były to dzieła mojego potomstwa w stadium bardzo początkowych “levelów” życia i myślę, że niejeden twardziel z “silent hilla” właśnie takich rzeczy się znacznie bardziej obawia niż miecza piramidogłowego :)
Przeczytaj również
Komentarze (72)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych