Metal Gear Solid Delta

Metal Gear Solid Delta: Snake Eater - czy bez Kojimy to się w ogóle uda?

Krzysztof Grabarczyk | 24.06.2023, 10:00

Delta. Powszechny symbol zmiany, przynajmniej w fizyce. Oznacza także przyrost lub różnicę. Wymienione cechy składają się w jedność. Tę jedność stanowi Metal Gear Solid Delta: Snake Eater. Różnica w tytule, przyrost detali, zmiana reżyserów. Bez oryginalnego twórcy, Hideo Kojimy. Zabraknie również mistrza Shinkawy. Historyczny wkład tej dwójki pozostaje nieoceniony. Bez ich udziału nie pisalibyśmy o tym arcyciekawym projekcie. Dżungla, survival, naiwny żołnierz przybity intrygą na międzynarodową skalę. Zimnowojenne realia wymagają trudnych decyzji i jeszcze trudniejszych działań. Współczesny zarząd w Konami wybrał najlepszych kandydatów na remake'i. We mgle oczekiwań stąpa już Silent Hill 2. Teraz, czai się Wąż, Naked Snake.

Hideo Kojima grał na zmysłach fanów oczekujących debiutu Metal Gear Solid 3: Snake Eater. Mistrzowsko sklejone zwiastuny nie chciały zdradzać prawdziwej tożsamości głównego bohatera. Ambicje zespołu podążały w przeciwną stronę niż dotychczas. Metal Gear Solid 2: Sons of Liberty zaskoczyło narracją. W dzisiejszej dobie traktujemy to dzieło mianem jednej z pierwszych, postmodernistycznych gier. Kojima zdawał sobie sprawę z faktu, iż Snake Eater jest kolejnym, numerycznym tytułem cyklu na tej samej platformie, PlayStation 2. Metal Gear Solid 3 zaplanowano dla następnej generacji Sony. Cofnięto tę decyzję z powodu wciąż odległego terminu wejścia PlayStation 3 na globalny rynek. Oryginalni twórcy nie mieli łatwego zadania. Warto im się chwilę przyjrzeć.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dżungla kompromisów

undefined

Metal Gear Solid 3: Snake Eater pozostaje jedną z najbardziej docenionych i nobilitowanych gier ery PlayStation 2. Dla Kojimy oczywistym stało się, aby zmienić otoczenie. Metal Gear Solid oraz Metal Gear Solid 2: Sons of Liberty oferowały surowe lokacje. W obu przypadkach akcja toczyła się w bazie, więc tego rodzaju „wystrój wnętrz” nikogo specjalnie nie dziwił. Stał za tym również pewien kompromis, biorąc pod uwagę systemowe ograniczenia PlayStation, oraz PlayStation 2. Kojima chciał postawić na realizm. W kontekście nadprzyrodzonych wątków, jakie przewijały się w MGS, brzmi to, co najmniej banalnie, lecz uznano, że to konieczna zmiana. Według Kojimy fani domagali się nowego terenu działań. Opracowanie trzeciej produkcji opartej na infiltracji wrogiej bazy trąciłoby schematem. Dla przypomnienia Silicon Knights w kolaboracji z Nintendo (i Konami oczywiście) szykowali Metal Gear Solid: The Twin Snakes (kulisy powstania projektu znajdziecie w najnowszym, 310 numerze PSX Extreme), które już chyba nie opuści granic GameCube'a.

Gdybym zechciał wydać MGS3 w rok po debiucie Sons of Liberty, to najłatwiejszym sposobem, by tego dokonać byłoby sięganie tam, gdzie skończyło się MGS2, czyli używając tego samego silnika graficznego, systemu gry, a nawet tych samych bohaterów” - Hideo zwierzył się redakcji GameSpotu w 2004 roku. Snake Eatera ujawniono w trakcie nieodżałowanych targów E3, w 2004 roku. Szósta generacja konsol weszła w decydującą fazę. Gracze oczekiwali na Halo 2, Devil May Cry 3, Resident Evil 4, God of War, Metroid Prime 2: Echoes, a Kojima dowalił do pieca z Metal Gear Solid 3. Jedną z podstawowych, technicznych zalet Sons of Liberty była wydajność. Tytuł hulał w magicznych 60 klatkach na sekundę. Wybór dżungli wiązał się z redukcją klatek animacji, aby uzyskać lepszą oprawę wizualną. Gdyby Konami pozwoliło na realizację Snake Eater'a już dla PS3, sytuacja mogłaby wyglądać inaczej. PlayStation 2 dobijała do kresu możliwości, lecz jak pokazało, chociażby God of War, stać ją było jeszcze na wiele.

Wykonanie Metal Gear Solid 3: Snake Eater imponuje do dzisiaj. Biorąc pod uwagę ilość nowych sztuczek, jakie wymyślił Kojima i jemu podobni w zespole, tytuł nie ma się czego wstydzić w swojej pierwotnej, rdzennej wersji. Przebijanie się przez dżunglę, skalne tereny, by dotrzeć do celu wyprawy to esencja gry. Bohater, wielki Big Boss, wykonawszy jeden z pierwszych skoków HALO w historii (wedle słów samego Majora Zero), rozpoczyna operację Virtuos Mission (ta nazwa nie padnie w tym tekście przypadkiem, o czym przekonacie się w poniższych akapitach). „Zdecydowałem, aby MGS3 opierało się na survivalu, więc zacząłem myśleć, jak survival powinien działać w grze. Akcja dzieje się w latach 60., więc podjąłem decyzję, że lepiej będzie w dżungli” - Hideo od zawsze lubił nas zaskakiwać, choć utkwił mimo wszystko w pewnym schemacie. Gracze tuż po debiucie wspominali o braku możliwości zmiany kamery. Kojima postawił sprawę jasno: to pewne ujednolicenie całej trylogii. W dwóch poprzednich grach cyklu również nie mieliśmy opcji zmiany kamery. Koniec końców, twórcy ulegli, wydając Metal Gear Solid 3: Subsistence, najbogatszą w zawartość edycję gry. Dzisiaj również najcenniejszą.

Delta Team

undefined

Metal Gear Solid 3: Snake Eater zaskarbiło sobie moją dozgonną sympatię. W tej dżungli spędziłem mnóstwo godzin. Starcie z The Endem, czy wyprawa w głąb sumienia, gdzie rozlicza nas The Sorrow, są unikalnymi doświadczeniami. System walki CQC, zmiana kamuflażu, usprawnione techniki cichej eliminacji, czy prowizoryczne skakanie po drzewach rodem z kultowego Predatora. Głównym punktem odniesienia stało się doradztwo Motosady Moriego, militarnego konsultanta z czasów MGS2. „Pan Mori uczył nas, jak survival działa w dziczy, i pokazał nam techniki CQC. Zaprezentował, jak ludzie naprawdę walczą przeciwko sobie” - dla Kojimy najważniejszy stał się realizm. W opozycji do niecodziennych postaci seria od zawsze tworzyła interesujący kontrast. Piękna to była historia, której nie zapomnimy. Konami, choć nie współpracuje z Hideo Kojimą (kres tej wieloletniej relacji skrupulatnie opisuje wojab na swoim blogu, więc odsyłamy zainteresowanych po więcej informacji) sięga po jego dziedzictwo. Minione PlayStation Showcase uderzyło nostalgią. Pełnokrwista renowacja Metal Gear Solid 3 stała się faktem, już prawie dokonanym.

Lwią część wpisu poświęciliśmy na wspomnienia, lecz cechą renowacji jest nieustanne odwoływanie się do zalet oryginału. Nad projektem czuwa wewnętrzny zespół w Konami, z oryginalnymi twórcami na pokładzie, choć już bez tych legendarnych nazwisk. Shinkawa nie sprezentuje nam mistrzowskich artworków, nie zagra Gregson-Williams, Kojima nie będzie się bawił w intrygę, którą jego fani rozłożyliby na miliony sposobów, jak miało to miejsce przed debiutem Metal Gear Solid V: The Phantom Pain. Hmm, może zaśpiewa nam Cynthia Harrell, której głos zainicjował intro gry wraz z niezapomnianym utworem Snake Eater? Usłyszeć ją mogliście dużo wcześniej, bo w 1997 roku, gdy zaśpiewała I am the Wind, czyli utwór wieńczący napisy końcowe w legendarnej Castlevania: Symphony of the Night. Co poradzę, że tyle tutaj nostalgii? Tymczasem rzecznik Konami: „Oni nie są zaangażowani (Kojima, Shinkawa, i najpewniej reszta - dop.red.). Jednakże nasze zespoły ciężko pracują, aby stworzyć ten remake oraz porty” - mowa o zapowiedzianych zbiorach Metal Gear Solid: Master Collection.

Kto sprawuje centralną pieczę nad Metal Gear Solid Delta: Snake Eater? Dobre pytanie, zatem bezimienny rzecznik Konami spieszy nam z odpowiedzią. Wybór padł na „deweloperów, którzy byli w przeszłości zaangażowani w tworzenie gier z serii Metal Gear Solid". Ambitnie, więc teoretycznie nie powinniśmy się niczego obawiać. Patrząc na dostępny zwiastun, spodziewajmy się solidnego retuszu oprawy. Co z rozgrywką? Pewien podgląd dało nam MGS5. W Afryce mogliśmy, niczym Naked Snake, wyposażyć, postać w setting wyjęty prosto ze Snake Eater'a. Nie brakowało obszarów dżungli, więc mogliśmy się poczuć jak Big Boss w latach 60. Projekt wspiera studio Virtuos (Virtuos Mission, huh?), które pracowało od Dark Souls: Remastered po odświeżenie Uncharted 4. Konami tym razem nie zleciło całości zewnętrznemu deweloperowi, jak w przypadku Silent Hill 2, które trafiło do warsztatu Bloober Team. „Wybraliśmy Metal Gear Solid 3: Snake Eater, ponieważ przedstawia narodziny Big Bossa (Naked Snake), co jest punktem startowym dla całej serii” - jakżeby inaczej, prawda? Drużyno Delta, liczymy na Was. Konami zapewnia, że bierze pod uwagę żądania fanów dotyczące kolejnych odświeżeń wielkiej serii. Metal Gear Solid Delta: Snake Eater już i tak jest skazane na sukces.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper