Recenzja gry: Skydive: Proximity Flight
Marzenia o lataniu towarzyszą naszemu gatunkowi od zarania dziejów. Jak na razie nie umiemy samoistnie wzbić się w powietrze. Stworzyliśmy jednak urządzenia, które pozwalają spowolnić swobodne spadanie, urozmaicić lot i uniknąć betonowego pocałunku. Jedną z dyscyplin sportowych traktujących o akrobacjach spadochronowych jest skydiving.
Latać każdy może
Gaijin Entertainment postawiło na całkowicie obcy sobie grunt. Do tej pory studio skupiało się na sadzaniu nas za sterami wojennych maszyn (np. IL-2 Sturmovik: Birds of Prey), samochodów (Adrenaline) oraz masakrowaniu przeciwników w kobiecej skórze (X-Blades, Blades of Time). Teraz, niezależni Rosjanie wzięli na warsztat wiewiórki...Dobrze, nie do końca jest to prawdą. Tytułowy skydiving polega bowiem na założeniu kombinezonu, który między nogami i pod pachami ma błony pozwalające szybować niczym Pteromyini – latające wiewiórki. Owe gryzonie przemieszczają się skacząc z drzew, rozpościerając kończyny i szybując do celu. Ludzie podpatrywali sprytne ssaki i wykorzystali ich wrodzone atuty. Dodali jedynie spadochron, by móc skakać z większych wysokości i lądować w całości, a nie à la tatar.
Oglądając popisy mistrzów w Internecie, można wpaść w zachwyt, a teraz sami możecie poczuć się jak te niesamowite Polatuchy. Podobne akrobacje mogliśmy już zobaczyć w drugiej części filmowych przygód Lary Croft. A ostatnio Jason Brody korzystał z tego udogodnienia w Far Cry 3. Tam jednak był to jeden z dodatkowych elementów wielkiego świata, tutaj stanowi główne danie.
Wiewiórką jestem
Po przywitaniu, w postaci rockowego kawałka oraz zapisie fragmentu prawdziwego lotu, czas wybrać tryb rozgrywki. Kolejno są to Challenges, czyli zestaw tras, które nauczą Was podstawowych i bardziej zaawansowanych manewrów oraz trików. Adrenaline – wyścig z trzema przeciwnikami, Freestyle, pozwalający na swobodne loty. Friends Challenges – zadania tworzone przez graczy. Zanim rzucicie się w dół możecie jeszcze wybrać zawodnika z bogatej palety. Bynajmniej nie są to tylko różne skórki, a postacie różniące się trzema parametrami – waga, prędkość, sterowność.
Waszym podstawowym zadaniem jest...przeżyć. Podczas lotu musicie nabijać licznik punktów i uzyskać przewagę nad konkurentami. Cyferki wpadają za nurkowanie, różne triki (np. beczki), loty jak najbliżej ziemi i zgrabne lądowania. Ich zdobywanie powinno podbijać czynnik rywalizacyjny i powodować niepotrzebny stres. O dziwo dzieje się inaczej. Skydive jest niesamowicie relaksującym tytułem. Do poziomu Flower czy Rain daleko, ale i tak czeka Was masa radości ze spadania w szalonym tempie. Poziomy są zazwyczaj bardzo krótkie – w szczególności w pierwszym z trybów i łatwe. Przechodząc jednak do wyścigów zaczyna się zabawa, a trasy komplikują się bardzo szybko. Zdobycie pierwszego miejsca nie jest już takie banalne i wymaga nauki gdzie oraz kiedy najlepiej stosować adrenaline (pasek nabijany za wykonywanie trików i lot na niskiej wysokości). Wielbiciele pucharków również będą zadowoleni, bo te wpadają tak często jak studentki pierwszego roku.
W ramach urozmaicenia twórcy zaimplementowali cztery kamery – TPS, FPS oraz dwie znad nóg. Dodatkowo macie do wyboru kilka opcji sterowania. Poza tradycyjnym lewym drążkiem, wygrzebcie z szafy Move'a i to w dwóch egzemplarzach. Tak, niestety jednym patykiem nie pogracie. Na koniec została moja ulubiona forma, czyli dawno nie widziany oraz wykorzystywany akcelerometr i żyroskop. To właśnie ostatnia opcja zdobyła moje serce gracza. Od czasu niedocenianego Lair nie bawiłem się tak dobrze machając Dual Shockiem. Tym bardziej, że żadnych opóźnień czy błędów w odczytywaniu ruchu nie uświadczycie.
Widziałem gryzonia cień
Poczucie prędkości jest wspaniałe. Ostatni raz świat pędził tak szybko w Burnout Paradise. A im bliżej łona matki natury, tym napięcie rośnie i zwiększa się rozmycie na brzegach ekranu. Pozytywny efekt nie jest zasługą grafiki, bo ta prezentuje się przeciętnie (jak na ponad 700 megabajtowa pozycję i tak jest dobrze). Pozytywne doznania uzupełnia świetny odgłos wiatru nasilającego się wraz ze wzrostem prędkości postaci. Uzupełnienie stanowi zwodnicza perspektywa, która lubi sprawić, że przesadzimy i zbytnio zbliżymy się do skał lub gleby. Zaliczenie uderzenia nie oznacza końca gry, bo możecie skorzystać z wyścigowego manewru w postaci cofnięcia czasu o kilka sekund. Problem w tym, że wtedy pojawia się tragiczna przypadłość Skydive – praca kamery. Po naprawieniu błędu i przywrócenia płynności wydarzeń, za każdym razem w ciaśniejszych miejscach przytulałem się boleśnie do danej powierzchni, bo kamera stroiła fochy.
Poruszana tematyka jest właściwie uniwersalna i nie wymaga znajomości sportu – fabuły tutaj nie szukajcie. Problem w tym, że po ukończeniu wyzwań właściwie nie ma do czego wracać – chyba, że nie zdobyliście/łyście kompletu gwiazdek. A przy cenie 79 złotych jest to poważny minus. Proximity Flight stanowi jednak coś nowego, a o to ostatnimi czasy naprawdę ciężko. Radzę Wam zwrócić uwagę na ten tytuł, gdy wyląduje w kolejnej szalonej promocji jaka ogarnie PlayStation Store.
Ocena - recenzja gry Skydive: Proximity Flight
Atuty
- relaks
- poczucie pędu
- wykorzystanie możliwości Sixaxisa
Wady
- cena
- kamera lubi zwariować po cofnięciu czasu
W razie cenowej promocji rzućcie się na grę i w przepaść przyjemności machania padem.
Przeczytaj również
Komentarze (27)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych