Metal Gear Solid Remake od Bluepoint? Nie wierzę, że to się uda
Od jakiegoś czasu coraz częściej można usłyszeć o potencjalnym odnowieniu kultowego arcydzieła, jakim jest Metal Gear Solid. Za nową wersję miałoby zabrać się Bluepoint Games - ulubieniec graczy, jeśli chodzi o wszelkiej maści remaki. Jestem jednak przekonany, że nawet jeśli studio faktycznie miałoby się zabrać za podobny projekt, nie podołałoby temu trudnemu zadaniu.
Metal Gear Solid to gra, o której można mówić bez końca. Ponadczasowy klasyk, który furorę zrobił w swoim czasie i potrafi pozytywnie zaskoczyć dzisiaj, po tak wielu latach. O co tyle szumu? To przede wszystkim przełomowa gra, która pokazała jak może wyglądać świetna reżyseria przerywników filmowych. Do tego należy dodać bardzo dobry scenariusz, mnogość udanych nawiązań do popkultury i ciekawe rozwiązania w rozgrywce. Bo w jakiej innej grze doczekamy się komentarza na temat naszych poczynań w innych grach?
Do dziś trudno o podobny poziom jeśli chodzi o łamanie czwartej ściany, tak pomysłowe rozwiązania i taką pieczołowitość w opracowywaniu najmniejszych szczegółów. I nawet jeśli kolejne części wiele elementów wprowadziły (które nie pojawiły się w "jedynce" przez ograniczenia sprzętowe), pierwsza część dla wielu wciąż pozostaje grą wszech czasów. Jeśli natomiast nie znacie historii powstawania tej gry, a jesteście zainteresowani, więcej możecie przeczytać w tym tekście.
Bliźniacze węże
Potencjalny remake w wykonaniu Bluepoint Games nie byłby pierwszą nową wersją klasyka. Swego czasu pojawiło się Metal Gear Solid: The Twin Snakes, które do dzisiaj dostępne jest jedynie na Nintendo GameCube (wielka szkoda!). To całkiem udane odnowienie, za które odpowiada Silicon Knights - studio, które dostarczyło wcześniej kilka gier, w tym Blood Omen: Legacy of Kain.
Mówiąc "całkiem udany" mam na myśli grę dobrą, w porywach bardzo dobrą. Miała kilka bolączek, które jednych dotknęły bardziej, innych mniej. W moim odczuciu największą bolączką były niektóre sceny akcji, które były zbyt absurdalne. Mógłbym przyczepić się też do tego, że przez zmianę charakteru rozgrywki z jednocześnie zbyt małą ilością zmian w innych kwestiach, gra stała się zbyt prosta. To już jednak na doczepkę, bo dobrze wspominam tę produkcję, mimo iż nie zawsze nowe spojrzenie na pewne rzeczy mi pasowało. Choć grałem jednak dobrych kilka lat temu, toteż pewnie wielu rzeczy nie pamiętam.
Metal Gear Solid: Twin Snakes to w dużym uproszczeniu pierwsza część Metal Gear Solid z rozgrywką z "dwójki". Oznacza to tyle, że mogliśmy robić wiele rzeczy, o których wcześniej mogliśmy tylko pomarzyć. Niech będzie to strzelanie w trybie FPP w oddalonych przeciwników, niszczenie większej ilości kamer, czy... całej reszty dostępnej w Metal Gear Solid 2: Sons of Liberty. Przeciwnicy stali się też bardziej inteligentni, porozumiewali się pomiędzy sobą i mieli lepszy słuch, czy większe pole widzenia.
Przy tym wszystkim ulepszono oczywiście grafikę i wszystko co z tym związane (i w moim odczuciu wyszło to bardzo dobrze, bo nie wpłynęło ujemnie na design gry, może poza kilkoma wyjątkami). Przygotowano też nowe aranżacje utworów, nowe scenki przerywnikowe, a wszystkie kwestie głosowe zostały nagrane od nowa, z prawie całą obsadą znaną z oryginału.
SPOILER: Jeśli nie grałeś w Metal Gear Solid 4, a zamierzasz, zalecam pominąć poniższy fragment tekstu.
"Snake! Musimy włożyć drugą płytę! A... chwila. To już nie te czasy."
Inną okazją na zobaczenie lokacji z "jedynki" w nowej wersji, było zagranie w Metal Gear Solid 4: Guns of the Patriots. W jednym momencie gry trafiamy na stare, dobre Shadow Moses, które jest oczywiście w gorszym stanie niż za czasów "jedynki". Baza opuszczona jest od dłuższego czasu, natura powoli przejmuje stery, a jedynego rodzaju istnienia na jakie trafimy to różnego rodzaju wilki i maszyny - w tym choćby Gekko.
To zdecydowanie jeden z najlepszych momentów czwartej odsłony tej serii. Po usłyszeniu pierwszych dźwięków z utworu "The Best Is Yet To Come" dosłownie łzy napłynęły mi do oczu. To była potężna dawka emocji, jak zresztą cała ta gra. Wizyta na Shadow Moses była tak dobrym doświadczeniem dla wieloletniego fana, bo twórcy dużo pracy włożyli w opracowanie wielu znaczących szczegółów i smaczków - coś, co tak umiejętnie mogą zrobić tylko ludzie, którzy znają dane uniwersum na wylot.
KONIEC SPOILERÓW
Ta umiejętność uraczenia gracza podobnymi szczegółami zauważalna jest zwykle w remake'ach tworzonych przez oryginalne studia pod nadzorem autorów wizji. Za przykłady może posłużyć wcześniej przytoczona nowa wersja Metal Gear Solid, czy Resident Evil (2002) albo nawet Final Fantasy VII Remake - czegoś tak genialnego nie mogli stworzyć ludzie z zewnątrz. Przynajmniej ja w to nie wierzę. Wszystkie wymienione tu gry to coś więcej niż zwykłe ulepszenie grafiki, ale właśnie twory na tyle inne od pierwowzorów, że można mówić o czymś nowym. I jednocześnie tak podobnymi, że na pierwszy rzut oka widać, że to dawny klasyk podany na nowo.
Niebieski punkt
Bluepoint to studio założone przez dwóch deweloperów pracujących niegdyś nad Metroid Prime. Do powstania firmy doszło w 2005 roku. Ich pierwszą grą było Blast Factor powstałe w 2006 roku i wydane jedynie na PlayStation 3. To mniejsza produkcja należąca do gatunku shoot'em up, która spotkała się z przeciętnym odzewem ze strony krytyków. Następnym projektem studia były odświeżone wersje serii God of War, które obejmowały wszystkie części, które pojawiły się przed częścią trzecią.
Studio tworzyło wszelkiego rodzaju porty i remastery aż do 2015 roku, kiedy to wydane zostało ich Gravity Rush Remastered oraz Uncharted: Kolekcja Nathana Drake'a. Ich remastery cieszyły się zawsze dużym uznaniem, zwłaszcza jeśli chodzi o gry przenoszone z przenośnych konsol jak PlayStation Portable, czy wspomniane przygody Kat. Takie Metal Gear Solid: Peace Walker HD jest znacznie bardziej komfortowe przez usprawnione sterowanie - choć to raczej standard, który zawsze powinien być zachowany.
Ich pierwszą odnowioną od podstaw grą było Shadow of the Colossus wydane w 2018 roku jedynie na PlayStation 4. W swojej konstrukcji to wręcz remaster, z rodzaju tych, które z grafiką robią więcej niż ma to miejsce w większości tego typu produkcji. Zmianie ulega przede wszystkim oprawa, cała reszta pozostaje niezmieniona. Tego rodzaju remaki uważam za najgorszego typu, dlatego, że zadaniem podobnego odnowienia powinno być ulepszenie gry pod każdym względem - począwszy na mechanikach, a na fabule i grafice kończąc. Oczywiście, można się spierać, czy decyzje twórców były słuszne, ale raczej zawsze przyświeca im poprawa stanu rzeczy z oryginału.
Bluepoint (i inne podobne studia, które zajęły się choćby Crash Bandicoot N. Sane Trilogy, czy Spyro Reignited Trilogy) robi coś zgoła innego. Bardzo niewiele poza samą grafiką poprawia, co niejako mija się z celem. Co więcej, to przecież malowanie tego samego obrazu od nowa i próba jak największego naśladowania oryginału. Wiadomo, że nigdy nie będzie to dokładnie takie samo jak to pierwsze, bo mamy już do czynienia z dziełem innego człowieka, kopiującego czyjąś pracę, ale malującego żywszymi kolorami.
Siłą rzeczy, w takich remake'ach pojawiają się różnice względem oryginału - postać nieco inaczej się porusza, inaczej działa detekcja kolizji i fizyka. Dlatego było sporo narzekania na trylogię Crasha, bo skakało się nieco inaczej niż w oryginałach. Nie wspominając o tym, że zabrakło tutaj tej wysokiej jakości jaka cechowała klasyki. Ucieszyłem się z nowej wersji Medievil, ale to kolejny przykład nieco bezsensownego odnowienia, które nie naprawia największych bolączek oryginału - co więcej, pod wieloma względami wypada gorzej.
Podobnie jest z Demon's Souls (PS5), które powinno być znacznie bardziej usprawnioną produkcją względem przełomowego hitu z 2009 roku. Gdyby to From Software robiło taki remake, ta gra wyglądałaby całkowicie inaczej. Skorzystaliby przecież ze swojego dotychczasowego doświadczenia i zrobiliby coś, czego kiedyś nie byli w stanie.
Metal Gear Solid Remake od Bluepoint? Nie, dziękuję.
Myślę, że przełożenie pierwszego Metal Gear Solid na dzisiejszy język jest trudnym zadaniem nawet dla bardzo doświadczonych i utalentowanych deweloperów, którzy dodatkowo doskonale rozumieją fanów i samo uniwersum. Patrząc jednak na dotychczasowe działania Bluepoint Games, to można byłoby założyć, że zrobią remake taki jak dotychczas. Zachowają wszystko i zmienią głównie oprawę.
Robiąc coś takiego naraziliby się jednak na falę ogromnej krytyki, bo przecież dla większości dzisiejszych odbiorców w pierwszego MGS nie chciałoby grać, nawet jeśliby ładniej wyglądał. Musieliby zrobić tę grę całkowicie od nowa, opracowując od podstaw model strzelania (ten w serii od zawsze stał na bardzo wysokim poziomie), dobrać odpowiednią skalę zwiedzanych lokacji, odpowiednio rozmieścić przeciwników i obdarzyć ich przyzwoitą inteligencją.
Czego by nie zrobili, będzie to co najwyżej poprawny remake, a ten klasyk zasługuje przecież na znacznie więcej. W moim odczuciu nie podołają choćby stanęli na rzęsach - tego jestem pewien. Nie wiem, czy Kojima po tylu latach byłby w stanie dostarczyć lepszą wersję swojego opus magnum, a co dopiero oni. Myślę jednak, że z dzisiejszą, mało wymagającą branżą, ludzie będą całować ich po stopach, nawet jeśli dostarczą najwyżej poprawny remake. Inaczej może być jednak z wieloletnimi fanami, weteranami serii, którzy potrafią spojrzeć krytycznym okiem na długo oczekiwany tytuł. To będzie też dla studia dobry test, tego co tak naprawdę potrafią.
Przeczytaj również
Komentarze (74)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych